Miesiąc: październik 2012

Ostatki Termiki

Niewystraszeni paskudną aurą dnia poprzedniego, silnej wiary szybowcanie stawili się pod hangarem w niedzielny poranek. Pogoda, pomimo późnej już pory roku sprawiła nam miłą niespodziankę.  Już po pierwszym „Anielskim” locie można było przypuszczać, że chłodny front, który przewalił się w przeddzień nad krajem przyniósł wystarczającą chwiejność atmosfery, aby utrzymać się nieco dłużej w powietrzu. Lataliśmy za wyciągarką w dwa szybowce.Pozostającym na zimę Puchaczem i Juniorem kończącym służbę tego dnia. W planie co prawda były kręgi nadlotniskowe, ale niektórzy zachęceni coraz częściej pączkującymi cumulusami skorzystali z ostatków termiki. Piszący te słowa miał szczęście zostać wstrzelonym przez szkolącego się na windzie Mateusza prosto w komin i podziwiać jesienne kolory Bydgoszczy z perspektywy 1000m w prawie dwugodzinnym locie. Noszenia sięgały 3m/s, a w skrajnych przypadkach nawet ponad 4 m/s pod podstawą.  Jedynym mankamentem tej niezwykłej przyjemności było zimno. Rozpadające się chmury grzechotały cicho o pokrycie Juniora informując niechybnie, że punkt rosy jest poniżej zera stopni. Dla niektórych jest już po sezonie, natomiast troje z naszych szybowników trenowało lądowania przed obozem falowo- żaglowym na Żarze. Z niecierpliwością oczekuję od nich wieści i porządnej relacji na naszej witrynie. Dziękuję kolegom po drugiej stronie sznurka, Witkowi i Krzysztofowi oraz Aniołowi za pomoc. To był bardzo udany dzień.

Październikowa sobota

Zachodni skraj kontynentalnego wyżu obdarował nas niezwykłą pogodą jak na tę porę roku. Temperatura w okolicach 20 stopni pozwoliła nam się cieszyć sobotnim lotnym dniem i sycić oczy pięknymi jesiennymi barwami.  Szkoda, że sezon szybowcowy trwa tak krótko. Niektórzy z nas wyjadą niedługo na Żar i Bezmiechową pobujać się na żaglu i fali, ale i u nas pomimo oficjalnego zakończenia sezonu Puchacz pozostaje wciąż w służbie. Dzięki uprzejmości Krzysztofa Bajgota, który pomimo natłoku obowiązków stanął po drugiej stronie sznurka udało nam się wykonać kolejkę za windą.  Dzięki Krzyś!

Mglista niedziela

Po udanej lotnej sobocie, pogoda jakby wiedziała, że następny dzień zakon szybowcowy zamierza spędzić w hangarze i przy składaniu szybowców zafundowała nam ona totalną mgłę. Z samego rana czekała nas praca i wcale nie byłem zaskoczony, ani ilością ludzi, ani składem osobowym przybyłych. To wciąż ta sama skromna grupka! Nie bez powodu na wstępie użyłem słowa zakon. Nasza skurczona ostatnio szybowcowa sekcja coraz mocniej przypomina sektę. Nie zmienia to jednak faktu, że mogłoby być nas więcej przy corocznych obowiązkowych pracach w hangarze i przy składaniu sprzętu, bo latajca grupa w sezonie była liczniejsza . No cóż, nie będę się zżymał z internetowej ambony na niewiernych, bo to nie ma oczywiście sensu. Jednakże mocno irytujący jest fakt, że ktoś wygodnie będzie korzystał w przyszłym sezonie z pracy innych. Problem regulaminu sekcji, a w zasadzie jego braku powraca jak bumerang. Mam nadzieję, że tej zimy dopracujemy go do końca i wtedy biada wam lenie!

Cały dzień nam zszedł na pracach konserwacyjnych i porządkowych, a atrakcją dnia stał się nowy dron Wojtka. Ten mały quadrocopter z kamerką, oprócz  zabawy i radochy, dał nam możliwość inspekcji niedostępnych na górze gniazd w hangarze i stwierdzić, że i tamte ptaki się już wyniosły na zimę. W służbie zostają Puchacz i wyciągarka i dopóty, dopóki pozwoli nam pogoda, będziemy latać.

Memoriał Michała Kurzeji 2012

Zakończenie sezonu szybowcowego w naturalny sposób zamyka się klamrą zawodów na celność lądowania. Jak w zeszłym roku tak i w sezonie 2012 rozgrywamy te zawody jako memoriał naszego tragicznie zmarłego kolegi Michała Kurzeji. Okoliczności i data jego śmierci nakazują nam w szczególny sposób podchodzić do tego konkursu. Mówi się, że czas leczy rany. Mówi się również, że czas tylko lepiej pozwala znosić ból po stracie bliskich. My wciąż pamiętamy Michała i będziemy starali się go dalej wspominać przynajmniej poprzez te zawody…

W zawodach wzięło udział 15 osób pośród których znaleźli się instruktorzy, szybownicy, modelarze i byli członkowie naszej sekcji. W tym roku naśladując poniekąd sposób rozgrywania zawodów w EPWK na których byliśmy wcześniej z kilkoma kolegami zmieniliśmy trochę reguły. Zamiast zazwyczaj niewidocznego z kabiny po przyziemieniu pomarańczowego punktu, została wyznaczona za pomocą taśmy linia oznaczona jednocześnie na swoim skraju dobrze widocznymi drogowymi pachołkami. Zostały również wyznaczone dwie 50 metrowe strefy pomiaru również ograniczone pachołkami  dla ułatwienia pracy mierniczym.
W przeddzień zawodów wywiał się i wypadał olbrzymi niż przechodzący przez nas długim zimnym frontem. Pomimo zimna, pogoda okazała się dla nas w dzień zawodów w miarę łaskawa. Niska podstawa chmur z każdą godziną się podnosiła, a rozdymany wiatr powoli przycichał. Dało nam to czas na rozstawienie się wg nowych zasad, a mnie odpowiedzi na niezliczone pytania. Tak to jest jak się łamie tradycje. Udało nam się również gremialnie odwiedzić mogiłę Michała i porozmawiać z nim w krótkiej modlitwie.
W poprzednich edycjach konkursu, instruktorzy latający z tylnej kabiny jako bezpiecznik, nie startowali w zawodach lub poza konkursem udowadniali swoje umiejętności. W tej edycji postanowiłem, że i oni powinni się z nami mierzyć. Tak więc jak i pozostali zawodnicy z bezpiecznikiem na pace brali udział w zawodach. Okazało się wkrótce, że na nasz pohybel. Całe szczęście dolny ogranicznik stał na straży poprawności lądowania i niektórym zabrał dobry wynik w postaci „spalonego”. Gdyby nie to, nasz wiceprezes Witek Tarka cieszyłby się swoim pierwszym zwycięstwem w konkursie na celność lądowania. Niestety, nasze surowe zasady, które unieważniają lot konkursowy wraz z dotknięciem murawy przed dolnym ogranicznikiem wykluczyły tego zawodnika z podium.  Sporo było takich lotów, które kończyły konkurs przed dolnym prześcieradłem, a zmieniające się warunki, słabnący wiatr i przelotny opad wcale nie ułatwiał zadania mającym tylko jedną jedyną szansę zawodnikom. Występująca w obronie zeszłorocznego tytułu Agnieszka Białkowska w tym roku nie załapała się na pudło, a wiemy z przeszłości jak potrafi być groźna i zawsze jest w gronie faworytów. Również trzeciemu w zeszłym sezonie Sławkowi Wilczowi spory niedolot odebrał szansę na powtórzenie wyniku. Często jest tak, że najbardziej wlatani w dwuster są uczniowie piloci. Okazało się to prawdą w przypadku szkolącego się również na szybowcach świeżo upieczonego pilota samolotowego Macieja Mandziuka. Swoim lądowaniem bez manetki trafił na miejsce trzecie w naszym memoriale. Zwycięzca z przed dwóch lat, tegoroczny laureat zawodów na celność lądowania we Włocławku, Mateusz Zakrzewski miał na pewno chrapkę na zwycięstwo. Musiał jednak zadowolić się drugim miejscem, bo zdetronizował go anielskim lądowaniem nie kto inny tylko Krzysztof Sobiecki. Instruktor „Anioł” Pokazał klasę i udowodnił, że jego liczne uwagi oraz dręczenie członków sekcji w perfekcyjnym podejściu do latania nie są pustosłowiem i mają jak najbardziej praktyczne zastosowanie.  Brawo!
Zakończenie sezonu wraz z wręczeniem nagród odbyło się w świetlicy. Nagrodami były wspaniałe modele samolotów ufundowanych przez Daniela Hoppe z firmy Kaplast. Dalsza celebracja dnia i innych wydarzeń minionego sezonu miała miejsce przy grilu. Opowieści starczyło do późnych godzin wieczornych…

 

Zakończenie sezonu 2012

Kolejny sezon za nami. Nie był to sezon łatwy, ani dla klubu, ani dla sekcji szybowcowej. Sprawy, jak najogólniej mówiąc, proceduralne nie pozwoliły nam wystartować o czasie. W natłoku walki z przeróżnymi siłami wewnętrznymi i zewnętrznymi udało się nam jednak wyekspediować za granicę naszego Anioła. Walczył dzielnie w Previdzy, a jego aktywność lotnicza i odnoszone tam sukcesy stały w wyraźnej opozycji do sytuacji pozostałych szybowników.

Mateusz Zakrzewski musiał zrezygnować ze swoich sportowych planów i nie pojechał na zawody w Częstochowie, a Artur Szlachta startujący w Ostrowie Wielkopolskim musiał się wspierać sprzętem z poza klubu. Powoli jednak i przy zaangażowaniu wielu osób, sprawy sprzętowe i „papierowe” zaczęły się klarować. W połowie lipca, sztuka po sztuce, nasza flota wracała na niebo. Późno. Lepiej jednak późno niż wcale. Jesteśmy wciąż w trakcie przemian, regulacji i deregulacji różnych przepisów, zmian personalnych itp., itd. Nie znaczy to jednak, że przestajemy działać, czy istnieć. Taka sytuacja to też swoisty probierz lojalności członków AB i naszej sekcji. Możecie się z tym zgodzić lub nie, ale Aeroklub Bydgoski to nasz klub, mój i twój, moje i twoje samoloty i szybowce, a nie li tylko wypożyczalnia sprzętu. Kiedy mój klub ma kłopoty, to ja staram się temu zaradzić, a nie zmieniam barwy bo tu nie ma latania, staram się działać, a nie narzekam, że płacę składki i nic z tego nie mam, albo przestaję płacić składki i mam pretensje, że mnie w terminie nie wykreślono i teraz mam długi… itp, itd.
Nasza sekcja stopniała do niewielkich rozmiarów. Z jednej strony dobrze, bo przynajmniej wiadomo kto chce rzeczywiście latać i gotów jest temu sportowi poświęcić czas i serce, ale z drugiej strony z takim trudem wprowadzane do służby szybowce w tym sezonie wylatały ledwie po parę godzin. Potrzebna nam świeża krew, nowi ludzie, nowi pasjonaci.
Nadeszły inne czasy. Przychodzący nowi ludzie z trudem przyjmują fakt, że za coś płacą i jeszcze muszą pracować. Starsi natomiast, pamiętający darmowe eldorado z rozżaleniem odnoszą się do sytuacji pełnopłatnego uczestnictwa w lotach szybowcowych. No cóż, tego nie jesteśmy w stanie zmienić. Możemy jednak swoim zaangażowaniem dalej budować naszą sekcję i przyciągać swoją pasją podobnym nam wariatów do „marnowania czasu i pieniędzy”.

Sezon 2012 najbardziej udany sportowo był dla naszego najbardziej zaawansowanego zawodnika Krzysztofa Sobieckiego. W Previdzy latając w zawodach Flight Challenge Cup Gliding 2012 w silnej międzynarodowej obsadzie był sklasyfikowany najwyżej z Polaków sadowiąc się na bardzo wysokim 5 miejscu. Nasz Anioł uczestniczył także w Szybowcowych Mistrzostwach Polski w klasie klub A w Grudziądzu (21), przedmistrzostwach Europy w Ostrowie (7) i Szybowcowych Mistrzostwach Polski w klasie 15m w Stalowej Woli (19). Za tę wysoką aktywność sportową Krzysztof został wyróżniony na uroczystości zakończenia sezonu dyplomem, statuetką i modelem szybowca LS8.

Na przedmistrzostwach Europy w Ostrowie w klasie klub B reprezentował nasz klub Artur Szlachta startując na wypożyczonym włocławskim Piracie zajmując 10 miejsce.
Agnieszka Białkowska, nasza niestrudzona i zapracowana szybowniczka ten sezon miała mniej aktywny, ale udało jej się wziąć udział w zawodach „Pirat Cup” gdzie była 5, a piszący te słowa na tych samych zawodach był trzeci.
Jak wcześniej pisałem sytuacja sprzętowa nie pozwoliła na start Mateuszowi Zakrzewskiemu w KZS klub B w Częstochowie, ale nasz kolega odbił to sobie wysoką aktywnością w szybowcowym pucharze polski zajmując najwyższą pozycję w klasyfikacji Aeroklubu Bydgoskiego, za co również został wyróżniony na uroczystości zakończenia sezonu dyplomem, statuetką i modelem szybowca.
Uhonorowany  dyplomem i modelem szybowca został również nasz kolega Wojtek Fajga za zdobycie trzeciej klasy szybowcowej. Wojtek należy do nielicznego obecnie grona pilotów, którzy bardzo dużo czasu spędzają na lotnisku i bardzo szybko i dobrze się rozwijają. Mam nadzieję, że tak będzie również w przyszłych sezonach i własny samolot nie odciągnie Wojtka od latania bezsilnikowego.

Chcę podziękować wszystkim którzy poświęcili swój czas i pracę na rzecz sekcji, a w szczególności Mateuszowi Zakrzewskiemu, Krzysztofowi Bajgotowi, Maciejowi Mandziukowi, Wojtkowi Fajdze, Filipowi Krajewskiemu, Tomkowi Szelągowskiemu. Dzięki ich bezinteresowności wiele w naszej sekcji posunęło się do przodu.

Sezon lotny za nami, ale przed nami mnóstwo wyzwań i mnóstwo pracy. Z nadzieją patrzę w przyszłość i z nadzieją oczekuję waszego dalszego zaangażowania.

Zakończenie sezonu było połączone z zawodami na celność lądowania, memoriale Michała Kurzeji, ale o tym w oddzielnym artykule.

 

wszelkie prawa zastrzeżone © Aeroklub Bydgoski