Szkic Historyczny Aeroklubu Bydgoskiego
Wraz z uzyskaniem niepodległości przez Polskę miasto Bydgoszcz, miało ogromny wkład w dzieło narodzin krajowego lotnictwa, tak militarnego, jak cywilnego i sportowego. Tu w roku 1920, powstała pierwsza Oficerska Szkoła Lotnicza w Polsce, która wykuła lotnicze talenty m.in. Franciszka Żwirki, Stanisława Wigury, Stanisława Skarżyńskiego czy Janusza Meissnera. We wczesnych latach przedwojennych istniejące w Bydgoszczy Centrum Wyszkolenia Technicznego Lotnictwa przekształcone dalej w jedyną w Europie i bodaj wyjątkową w skali świata Szkołę Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich wyszkoliło mnóstwo młodych adeptów lotnictwa działając czynnie do 1938 roku.
Fordońskie początki.
Obecność szkoły i lotniska w mieście nie pozostała bez wpływu na wyobraźnię i pragnienia mieszkańców. Będący członkami LOOP pomorscy kolejarze ufundowali budynek Szkoły Mechaników Lotniczych i oni też zainicjowali w 1933 roku utworzenie Kolejowego Koła Szybowcowego. To z niego wyrosła znana Szkoła Szybowcowa w Fordonie (kiedyś odległe o kilkanaście kilometrów od centrum miasteczko, obecnie największa dzielnica Bydgoszczy). Zdobywano tam kategorie szybowcowe „A” i „B” (kat „A” otrzymywał adept po odbyciu lotu ślizgowego w linii prostej przez 30s, a kat „B” za wykonanie samodzielnego lotu ślizgowego ze skrętami przez 60s). Po kilku latach działalności, szkoła posiadała własne szybowce CWJ, Wrony, Wrony-bis, Czajki i Salamandry. Rocznie szkolono około 230 osób, a w latach 1933-1939 opuściło ją aż 1600 pilotów!
Wybuch wojny w oczywisty sposób zatrzymał rozwój lotnictwa w Bydgoszczy, ale nie zdusił lotniczego ducha walki i nauki. Powstała tu Konspiracyjna Szkoła Małoletnich, która miała kształcić młodzież do pracy w lotnictwie w odrodzonej Polsce. Równolegle ze szkoleniem teoretycznym prowadzono działalność sabotażową i dywersyjną. Na początku okupacji Fordońska Góra Szybowcowa zyskała tragiczną sławę jako miejsce mordu setek mieszkańców Bydgoszczy w niedalekim wąwozie na skraju szybowiska. Miejsce to od tamtej pory nosi nazwę „Doliny Śmierci”.
We wczesnych latach powojennych Czarna Góra w Fordonie jak magnes przyciągała entuzjastów lotnictwa, byłych przedwojennych pilotów oraz członków konspiracyjnej szkoły. W pierwszej kolejności rozpoczęli oni poszukiwania i gromadzenie sprzętu lotniczego pozostałego po uciekających Niemcach. Udało im się zgromadzić około 300 szybowców i samolotów różnego typu. Sprzęt ten został później rozdysponowany do innych aeroklubów, ale zasadnicza jego część pozostała na miejscu. Już latem 1945 roku zorganizowano tam Kurs Przeszkolenia Instruktorów Szybowcowych celem odnowienia licencji oraz prawa do ponownego szkolenia szybowcowego. Kierował nim wówczas inż. Wiktor Leja, późniejszy współzałożyciel AB, powracając tym samym wraz z odnowioną kadrą instruktorską do normalnej pracy szkoleniowej.Wczytując się w słowa wspomnień nieżyjącego już współtwórcy szkoły szybowcowej i jej komendanta w latach 1949- 1963, absolwenta Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich, a także współzałożyciela AB, Franciszka Gołaty, można uzyskać obraz ówczesnego stanu szkolenia:
„Lotnictwo sportowe przechodzi załamanie w latach 1949-50 gdy przejmuje je powszechna organizacja Służba Polsce. Następuje okres weryfikacji i określania, „kto może latać”, a nie zaś – kto chce lub umie. Ówczesna polityka kadrowa poczyniła duże luki w kadrze instruktorskiej i wśród pilotów (…)”
Od 1953 roku szkolenie przyspiesza. Zmechanizowanie prac startowych redukuje morderczy wysiłek szkolących się pilotów. Kadrę szkoły stanowią szef wyszkolenia Władysław Szajkowski i instruktorzy Jerzy Kwieciński i Helena Hryńko. Dodać też należy, że Szefem Technicznym był tam Klemens Kohls, wieloletni pracownik działu technicznego AB, pracujący do dzisiaj w Aeroklubie, choć już na zasłużonej emeryturze.
Zgodnie z „założeniami gospodarki” władz centralnych w roku 1963 Szkoła Szybowcowa w Fordonie włączona zostaje do działającego od 1946 roku Aeroklubu Bydgoskiego, co w rzeczywistości oznacza jej likwidację. Przez 27 lat istniały obok siebie w Bydgoszczy Aeroklub i Szkoła Szybowcowa. Przez cały okres swojego istnienia Szkoła Szybowcowa w Fordonie może poszczycić się wyszkoleniem 5811 pilotów.
Aeroklub.
W skład komitetu założycielskiego wchodzili: Wiktor Leja, Jan Kudelski, Władysław Gawlik, Adam Tworowski, Janina Szczerbińska i Antoni Markiewicz. Pierwszym prezesem AB został wybrany wojewoda pomorski Wojciech Wojewoda.
Pierwsze lata działalności to wzloty i upadki. Ogromna chęć do latania nie miała odzwierciedlenia w istniejącej bazie sprzętowej aeroklubu. Częściowo problem ten został rozwiązany, kiedy sowieci podarowali aeroklubowi dwa samoloty PO-2, jednak zdaniem Klemensa Kohlsa ich fatalny stan dawał się mocno we znaki mechanikom.Inną przeszkodą był brak lotniska, stąd też wciąż ścisła współpraca z Fordońską Szkołą Szybowcową i wspólne wykorzystywanie pola wzlotów i hangarów. Narastające mankamenty działalności i istniejący w tamtych czasach zarząd komisaryczny powodują, że wyobrażenie o działalności AB dalece różni się od wizji ich założycieli.
Kolejną ich inicjatywą było powstanie lotniska na pobliskich polach ułańskich (obecnie os. Błonie) i zbudowanie tam hangaru. Działalność w tym stanie nie trwała jednak zbyt długo. Pożar niszczy nowo powstałą konstrukcję i znajdujący się tam sprzęt. Po pożodze, pozostałości samolotowego sprzętu i sama sekcja samolotowa przenosi się do pobliskiego Inowrocławia, a sekcja szybowcowa wraca ponownie do Fordonu. Brak własnego lotniska, hangaru i sprzętu powodują omijanie AB dobrodziejstwami napływu nowszego taboru. Franciszek Gołata wspomina, że wręcz tłumiono rozwój AB, co omal nie doprowadziło do jego rozwiązania. Jednak determinacja i upartość ludzi szkoły szybowcowej nie tylko nie pozwoliła rozwiązać AB, ale również doprowadziła do znacznych sukcesów sportowych przede wszystkim w szybownictwie. Powstają też nowe modelarnie, koła lotnicze, choć warunki są nadal bardzo ciężkie.
Lotnisko w Fordonie, zbyt małe i ze złą nawierzchnią, uniemożliwiało prowadzenie szkolenia samolotowego, a co za tym idzie i spadochronowego. Z powodu braku hangaru, sprzęt stał pod gołym niebem i szybko się zużywał. Taka sytuacja trwała aż do 1957 roku. W roku 1958 AB przenosi się definitywnie z Fordonu na wojskowe lotnisko przy ul. Biedaszkowo, gdzie prowadzi szkolenie i ma swoją bazę do dzisiaj. Powstają nowe hangary, budynek biurowy i warsztat. Po latach mieszkania po „sąsiadach” AB znalazł w końcu swoje stałe miejsce. Bliskie sąsiedztwo wojska, jak i powstały tutaj w 1964 roku port lotniczy powodowały i powodują do dzisiaj liczne utrudnienia w sportowej działalności klubu.
W AB mówiło się, że są piloci dobrzy, bardzo dobrzy, mistrzowie i Jan Wróblewski. Człowiek ten jest jedną z najjaśniejszych kart historii AB. W latach 1963-73 osiągnął nienotowane wówczas sukcesy w dziejach AB zdobywając 1963 tytuł szybowcowego mistrza Polski w Lesznie. W tym samym roku w 28 lipca ustanowił rekord świata w przelocie docelowo-powrotnym lecąc szybowcem Foka na trasie o długości 678km (Leszno, Olsztyn, Leszno). Ten wyczyn do 2007 roku jeszcze był rekordem Polski w klasie 15m. W czasach, kiedy po rekordy jeździ się za granicę, wzbudza on tym większy szacunek, że miał miejsce na terenie kraju i na nieporównywalnym w osiągach szybowcu Foka. Rok później zdobył tytuł wicemistrza Polski i powtarza jeszcze raz to samo w roku 1967.Jan Wróblewski startował na mistrzostwach świata czterokrotnie. W roku 1965 jako debiutant na mistrzostwach świata wygrywa zawody w South Cerney w Anglii startując na szybowcu klasy standard Foka 4 w klasie otwartej! Wprawił tym samym w zdumienie całą konkurencję i szybowcowych znawców. Jan Wróblewski opowiadając o atmosferze rywalizacji tamtych zawodów pokazuje dosyć zaskakujący dla nas obraz. Polska, kraj zza żelaznej kurtyny był postrzegany przez pilotów i organizatorów z krajów zachodnich z niechęcią. Zawody przypadały w 25 rocznicę bitwy o Anglię i temat ten był wszechobecny. Wielu angielskich pilotów wspominało czasy powietrznych walk bratając się jednocześnie z pilotami niemieckimi wychwali ich lotnicze umiejętności i waleczność. Wygrywając te zawody pan Jan opowiadał, jak to z niezwykłą satysfakcją odbierał gratulacje od polskich pilotów mieszkających w Anglii, którzy zapomniani przez swych niedawnych kolegów i własną ojczyznę cieszyli się jego sukcesem. To był też ich sukces i wielkie święto. W 1968 roku na mistrzostwach świata w Lesznie nie odniósł sukcesów zajmując 14 miejsce na szybowcu zefir 4. W roku 1970 w Marfie w Stanach Zjednoczonych Jan Wróblewski na szybowcu Cobra 15 zdobył tytuł wicemistrza świata w klasie standard, a dwa lata później w 1972 roku w Jugosławii w Vrsac na polskim Orionie ponownie staje na najwyższym podium w klasie standard.Jan Wróblewski w 1972 roku jako czwarty Polak otrzymuje od Międzynarodowej Organizacji Lotniczej FAI – medal Lilienthala najwyższe na świecie odznaczenie szybowcowe.
Z pewnością godną zauważenia postacią jest też Alfred Bzyl, słynny Alfa Brawo, który jako junior w 1958 zdobył tytuł Mistrza Polski na pierwszych takich zawodach, a w latach 1967-68 zdobył rekordową jak na tamte czasy liczbę punktów w całorocznych zawodach Bitnera 20404. Zaznaczył się też wspaniałym przelotem na dwumiejscowym szybowcu Bocian na trasie trójkąta 500 km, który był w roku 1968 rekordem Polski.Sekcja Szybowcowa w całej historii aeroklubu była przeważnie najliczniejszą i odnoszącą najlepsze wyniki sportowe. Mówi o tym 250 srebrnych, 55 złotych i 18 złotych z trzema diamentami odznak szybowcowych. Nie sposób jednak na łamach tak krótkiego artykułu wymienić wszystkich doskonałych bydgoskich szybowników.
Obecna kondycja Sekcji Szybowcowej zależna jest niestety głównie od zasobności latających pilotów, co niechybnie nadeszło wraz z przemianą ustrojową naszego państwa. Sąsiedztwo portu lotniczego i kontrolowana strefa CTR w swoisty sposób ogranicza swobodę latania. Optymizmem napawa jednak fakt, że od kilku lat zauważa się ponowny wzrost zainteresowania tym sportem przez młodzież i chcących zrealizować swoje dawne pragnienia dorosłych. Z roku na rok przybywa ludzi zainteresowanych szkoleniem szybowcowym. Miejmy nadzieję, że znajdzie się wśród nich przyszły mistrz na miarę Jana Wróblewskiego.
Tak jak przed wojną kolejarze, tak po wojnie grupa zapaleńców pod wodzą Krzysztofa Kosiora na Fordońskich górkach ryzykuje życie i zdrowie, odkrywając tajniki nowo powstałego sportu, a mianowicie lotniarstwa. To poniekąd powrót w czasy narodzin lotnictwa. Krótkie szusy na urządzeniach, których doskonałość dochodziła w porywach do 4 pozwalała kolejnym pionierom odkrywać radość latania i uczyć się doskonalić własne konstrukcje. Niejeden lot kończy się twardo, niejedna wątła sterownica gnie się po kraksie, a przypadkowy powiew wiatru wzburza krew i emocje wytrącając lotnię ze stabilnego lotu. To właśnie w AB powstaje pierwsza w Polsce i Europie Sekcja Lotniowa! Z dala od przychylnych lotniarstwu gór, piloci lotniowi AB testowali na pobliskich pagórkach swoje wynalazki mimo, że opodal rozrastały się z każdym rokiem Fordońskie blokowiska, a szare budynki zaczęły pożerać wolne przestrzenie wokół Czarnej Góry. W II Ogólnopolskim Zlocie Pilotów Lotni w Międzybrodziu Żywieckim sekcja lotniarska zajęła I miejsce w nieoficjalnie prowadzonej punktacji drużynowej, a zwycięzcą zawodów był Andrzej Kowalski z wynikiem długotrwałości lotu 6min20sek. Dalsze doskonalenie konstrukcji z racji nizinnych terenów idzie w stronę Motolotniarstwa i sekcja niejako samoistnie przekształca się w Motolotniową. W 1984 roku na rozegranych pierwszych Ogólnopolskich Zawodach Motolotniowych zwycięża współtwórca tej sekcji Piotr Sucharski. Rok później zwycięża Krzysztof Kosior jak i cała drużyna AB.
Los pionierów bywa okupiony ofiarami. Krzysztof Kosior ginie w wypadku lotniczym podczas oblotu swojej nowej motolotni w 1993r.
Z czasem sekcja motolotniowa przekształca się ponownie i obecnie istnieje jako sekcja mikrolotowa, zrzeszając w swych ramach tak motolotniarzy jak i pilotów ultralajtów. Od wielu lat aktywnie uczestniczą w organizacji zawodów mikrolotowych zaliczanych do Pucharu Polski pod nazwą „Przelatujące Ptaki”. Wiele sukcesów w tej sekcji odnosi para przyjaciół Karol Kubit i Janusz Szyszka. Latając wspólnie samolotem (Kubit-pilot, Szyszka-nawigator) zdobywają mistrzostwo kraju w Głuchowie w 2000 roku, a w 2004 jako motolotniarze zdobywają Puchar Polski. Są oni również jedynymi przedstawicielami AB na Olimpiadzie Lotniczej w Hiszpanii. Sekcja mikrolotowa jest najbardziej niezależną i sprywatyzowaną, a cały posiadany sprzęt jest obecnie własnością pilotów. Niestety na 60 urodzinach klubu w tragicznych okolicznościach ginie Karol Kubit. Jego śmierć była trudnym do wyrażenia szokiem dla oglądających pokazy zgromadzonych gości, kolegów pilotów, przyjaciół i rodziny.
Modelarstwo lotnicze zazwyczaj uważane jest jako lotnicze przedszkole. W rzeczywistości wielu przyszłych pilotów dożywotnio zarażało się wirusem awiacji właśnie tutaj. Są jednak i tacy, którzy doprowadzając tę dziedzinę do perfekcji stają się jej mistrzami. Wymagające niezwykłej dokładności i wytrwałości modelarstwo lotnicze rozwijało się niezależnie w wielu miejscach. Sekcja modelarstwa lotniczego w Aeroklubie Bydgoskim działa nieprzerwanie od 1956 r. Do końca 2001 r. jej kierownikiem był Józef Rzepka, który w powszechnej opinii członków sekcji i ludzi związanych z aeroklubem ma ogromne zasługi w popularyzacji lotnictwa i rozwoju bydgoskiego sportu modelarskiego. Do roku 1957 były jednak tylko dwie modelarnie w mieście. Po tym roku nastąpił gwałtowny rozwój małego lotnictwa tak, że w latach 70 młodzież skupiona była w 43 warsztatach modelarskich. AB zajmował się koordynacją ich działań i pod jego egidą prowadzono sekcję modelarstwa wyczynowego. Bydgoscy modelarze na przestrzeni lat zdobyli kilkadziesiąt medali Mistrzostw Polski. Najbardziej utytułowaną postacią wśród bydgoskich modelarzy jest Tadeusz Kokoszewski, mistrz świata z 1974 roku w kategorii modeli makiet rakietowych wraz z drużyną i pięciokrotny mistrz Polski w tejże kategorii. Obecnie sekcją kieruje Wiesław Nowaczyk prowadzący jednocześnie zajęcia z młodzieżą. W sekcji działa ok. 120 modelarzy – w tym dzieci zaczynające szkolenie, juniorzy uczestniczący w zawodach sportowych oraz hobbyści.
Mam pełną świadomość, iż powyższe opracowanie jest zaledwie szkicem długoletnich dziejów i historii ludzi związanych z Aeroklubem Bydgoskim. Wielu z nich zostało nie wymienionych w tym opracowaniu z racji niepełnych bądź nieosiągalnych informacji. Wszystkie osoby związane z naszym klubem pragnące uzupełnić tę stronę ważnymi dla historii klubu informacjami, bądź pragnących skorygować domniemane nieścisłości proszę o kontakt na adres: sekcjaab@gmail.com