Kategoria: Sekcja Szybowcowa

Kierunek Alpy – Wyprawa do Kapfenberg

Wraz z kolegami z Aeroklubu Podhalańskiego nasi szybowcowi pionierzy, Wojtek i Artur, niespokojni duchem odkrywcy nowych miejsc do latania, tym razem wybrali się po szybowcowe wrażenia w austriackie Alpy. Wcześniej z lataniem w górach mieli do czynienia na pagórkach Żaru, słowackiej Prievidzy i na fali w czeskim Jeseniku. Miejscowi piloci, słysząc, że nasi koledzy latali w górach grzecznie kiwali głowami ze zdystansowanym zrozumieniem, ale i pewnym politowaniem.


Góry…
Skaliste ośnieżone granie, ciasne wąwozy, smukłe świerki, jasne paciorki pasących się na stromych łąkach zwierząt i ukryte w meandrach dolin ludzkie siedliska stanowią wspaniałą scenerię dla spragnionych wrażeń pilotów z nizin. Piękne i zapierające dech w piersiach widoki mają jednak swoje wymagania. Wraz ze wzrostem wysokości gór i skomplikowanej rzeźbie terenu zawęża się margines bezpieczeństwa pilota. W naszych szerokościach i na płaskim terenie, kiedy nie zabierze jedna czy druga chmurka często mamy mnóstwo miejsca do wyboru dla lądowania przygodnego. Choć to zawsze pewne ryzyko, czy nie spotkamy nisko rozwieszonej między gospodarstwami trakcji elektrycznej, czy też ukrytych przeszkód na ściernisku. Lądowanie przygodne jest wpisane w sport szybowcowy i nie jest niczym nadzwyczajnym. Media lubują się w tej tematyce często nadając sensacyjny ton wydarzeniom. Wracając do gór, tych austriackich niskich Alp (do 3000 m.). Tamże trudno podjąć takie ryzyko. Co prawda jest dużo więcej maleńkich ośrodków lotniczych oferujących swoje lądowiska w razie niedolotu do miejsca startu to zagubienie się pośród stromych gęsto porośniętych lasem wąwozów może się skończyć tragicznie. Co zatem robić? Pytać miejscowych i latać z nimi, tudzież za nimi. Nie ma sensu nastawiać się na jakikolwiek sportowy sukces po pierwszym “obwąchaniu” terenu. Każda górka jest nowa i nosi inaczej. Każda zawietrzna nietypowo dusi, dochodzi także kręcący się wiatr dolinowy, dysze wiatrowe, oszukańcze pourywane „martwe” wierzchołki cumulusów, nasłonecznione zawietrzne ze szpiczastymi i wąskimi kominami, ruchy falowe ponad zboczami, bardzo dynamiczna i kapryśna aura i wiele innych zmiennych czynników, które pilot musi zrozumieć i wykorzystać. Kolejnym elementem jest umiejętność kalkulacji własnych umiejętności i ryzyka z tym związanego. Nie można sobie pozwolić na błędy, bo zwyczajnie nie ma gdzie lądować. Po takie właśnie doświadczenia pojechali nasi koledzy. Pogoda ich nie rozpieszczała, ale kilka konkurencji udało im się oblecieć pozostawiając nam mnóstwo wspaniałych zdjęć i krótkich filmów z ich wyprawy.
Co należy podkreślić, to niezwykle życzliwą i przyjazną atmosferę na lotniskach oraz ceny, które wcale nie są niebotyczne. Oczywiście szybownictwo jest sportem wymagającym finansowo, ale dystans cenowy pomiędzy naszymi krajami powoli się wyrównuje i tego typu eskapady są możliwe dla wszystkich chętnych poznania odmiennego rodzaju latania.


Kurs się zaczął

Czy pięciominutowy lot może sprawić radość? Czy pierwsze oderwanie od ziemi może być emocjonujące? Czy długie oczekiwanie na swoją kolejkę jest ekscytujące? To tylko kilka retorycznych pytań, na które nie potrzeba odpowiedzi. Wystarczy spojrzeć na twarze uczestników kursu. Rozpoczęliśmy pierwsze loty z grupą podstawową i żadne słowa i obrazy nie są w stanie opisać ogromu radości i satysfakcji, jakie dają pierwsze kilkuminutowe „szury” szybowcem. Trzecia przestrzeń na początku sprawia pewne trudności, ale po kilku lotach okazuje się, że to nic trudnego. „Noga – lotka, hop” i „szybowczyk” zaczyna nas słuchać, ale ta przeklęta prędkość ucieka jak głupia i buja nim jakoś na boki. Cóż, minie jeszcze kilka długich lotniskowych dni, zanim przestaniemy przeszkadzać Bocianowi w locie i zaczniemy go rozumieć. Te chwile głęboko drzemią w pamięci nawet bardzo doświadczonych lotników, bo każdy pamięta doskonale swój pierwszy raz.


fot: Kaja Papierska

FCC – Gliding 2018

W Słowackiej Pievidzy zakończyły się właśnie jedne z pierwszych w tym sezonie szybowcowym międzynarodowe zawody FCC Gliding. W bardzo silnej obsadzie szybownicy rywalizowali ze sobą w trzech klasach. Klasie club, klasie piętnastometrowej (szybowce o rozpiętości 15m z mechanizacją skrzydła i balastem wodnym) i tzw Combi ( Szybowce dwumiejscowe, wysoko wyczynowe, wyrównywane współczynnikami). W klasie klub, latali dwaj nasi zawodnicy Krzysztof “Anioł” Sobiecki na Jantarze std – 2 i Daniel Nowicki na swoim ASW 19 -B. Dla pierwszego z nich były to kolejne zawody w pięknym i trudnym otoczeniu gór. Dla Daniela natomiast był to debiut zarówno w terenie górskim jak i w towarzystwie najlepszych szybowników na świecie. Choć te zawody mają lokalną rangę,  to biorą w nich udział bardzo doświadczeni zawodnicy niejednokrotnie z wieloma tytułami mistrzowskimi. Rozegrano 9 konkurencji we wszystkich klasach, czyli można uznać zawody za udane, ponieważ miarodajnie pokazują w zróżnicowanych warunkach pogodowych umiejętności poszczególnych pilotów. Na wysokiej dziesiątej pozycji wylądował nasz Anioł. Daniel natomiast przyjeżdża z workiem nowych doświadczeń. Gratulujemy naszym zawodnikom. W klasie Combi niespodzianki nie było ponieważ startował w niej Sebastian Kawa. Ten od lat bezkonkurencyjny pilot wygrał z wyraźną przewagę nad pozostałymi. Drugi w tej klasie był również Polak Piotr Jarysz. Gratulujemy naszym pilotom i pozostałym zwycięzcom.

fot: Krzysztof Sobiecki

Nowa Komisja Szybowcowa AP

Wybory Komisji Specjalnościowych Aeroklubu Polskiego zostały rozstrzygnięte. Zarząd Aeroklubu Polskiego w dniu 28 lutego 2018 r. zatwierdził składy nowych Komisji Specjalnościowych.

Z radością informujemy, że nasz członek zarządu pan Mateusz Zakrzewski został członkiem Komisji szybowcowej.
Gratulujemy wyboru i życzymy owocnej pracy.

Komisja Szybowcowa:

Artur Łończuk – Przewodniczący
Tomasz Krok – Wiceprzewodniczący
Kinga Tchorz – sekretarz
Bogdan Kraśkiewicz – członek
Mateusz Zakrzewski – członek

Konkurs na celność lądowania – VII memoriał im. Michała Kurzeji.

W niedzielę 9 października rozegraliśmy konkurs na celność lądowania, siódmy już memoriał im. Michała Kurzeji. Obawialiśmy się pogody. Prognozy nie wróżyły niczego dobrego, jednakże los okazał się dla nas łaskawy i zapowiadane centrum niżu nad naszym wybrzeżem powędrowało sobie dalej na wschód dając piękne okienko dla naszych lotniczych zmagań. Dopisała aura i frekwencja.
Reguły konkursu są proste i przejrzyste. Trzeba wystartować na szybowcu Bocian za wyciągarką, zbudować krąg nadlotniskowy, prawidłowo wylądować i zatrzymać się jak najbliżej centrum na pomarańczowym markerze. Sztuka prosta w regułach natomiast przy porywistym i zmiennym wietrze nie taka łatwa. Już w drugim konkursowym locie Krzysztof „Anioł” Sobiecki pokazał, że bezwzględnie respektuje te zasady i dał przykład pozostałym jak należy wylądować w samym centrum markera. Ponieważ pomiar odbywał się od środka osi koła to tyle właśnie wynosił wynik – 15 cm. Perfekcyjnie! Nikt nie był w stanie się do niego zbliżyć w czasie całego konkursu. Drugim zawodnikiem, z wynikiem 92 cm okazał sie instruktor Grzegorz Nadolny, a trzecie miejsce zajął Ryszard Jendrzejewski 1m 58 cm. Udział wzięło 22 zawodników.
Gratulujemy zwycięzcom!

więcej zdjęć TUTAJ

wszelkie prawa zastrzeżone © Aeroklub Bydgoski