Kategoria: Aktualności
Podstawówka zaczęła loty
Rozpoczęły się loty tegorocznej grupy podstawowej. Pod czujnym okiem instruktora prowadzącego Andrzeja Bednarza i wspomagających go innych instruktorów nasz Bocian SP-3040 kilkadziesiąt razy wzbił się w powietrze. Bocian to jeden z najlepszych szkolnych szybowców dwu-sterowych wykorzystywanych do szkolenia. Bardzo poprawny w pilotażu chętnie pokazuje wszystkie błędy, ale ma również duży zakres bezpieczeństwa. Konstrukcja nie jest nowa. Choć teraz służy głównie do szkolenia to został zaprojektowany jako szybowiec wyczynowy. Szybowiec charakteryzował się szeregiem nowatorskich i ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych stawiających go w rzędzie najnowocześniejszych szybowców świata: proste wolnonośne skrzydła z ujemnym skosem, wygodna kabina z miejscami w tandem osłonięta przestronną limuzyną dającą doskonałą widoczność, zwłaszcza z przedniej kabiny, stalowa kratownica w centralnej partii kadłuba stanowiąca węzeł mocujący skrzydła i elementy napędów, łatwy montaż i demontaż. Szybowiec zaczął zastępować wykruszające się w aeroklubach Czaple i dziś obok laminatowego Puchacza jest podstawowym szybowcem szkolnym. Doskonale jak na swoje czasy osiągi szybowca zaowocowały szeregiem świetnych wyczynów: rekord świata Henryka Zydorczaka (pasażer E.Oleś) na trójkącie 200 km – wynik 66,05 km/h , docel-powrót 543,5 km (Ratusinski – Maciejewski), docel 540 km (Majewska – Raźe), trójkąt 100 km – prędkość 109 km/h (Kluk-Wyźanowski) i 76.19 km/h (Majewska-Raźe), trójkąt 200 km- prędkość 66,55 km/h (Majewska- Adamczyk) trójkąt 300 km- prędkość 61,72 km/h (Bajewska-Tomala). Produkcję Bociana filia Zakładów Szybowcowych w Jeżowie Sudeckim zakończyła w 1976 roku. Prawie połowę produkcji wyeksportowano do 27 krajów świata.
fot: Wojciech Frank
Nasi piloci w Prievidzy
Po raz kolejny piloci z Aeroklubu Bydgoskiego pojechali w Słowackie góry po szybowcowe doświadczenia. Zaraz po pierwszych w sezonie 2017 międzynarodowych zawodach do Prievidzy zjeżdżają kolejni piloci spragnieni empirycznych i estetycznych doznań w górskim lataniu.
Tym razem pogoda nie rozpieszczała naszych kolegów. Artur pierwszy raz na Jantarze śmigał nad górami, ale i w dolinach radził sobie znakomicie sprawdzając dzielnie stan słowackich pól. W górach to nie lada sprawka. Wybór przygodnego lądowiska wymaga zwiększonej uwagi z racji na ich nieliczna dostępność jak i ukształtowanie terenu. Nowy typ szybowca na zawodach to kolejne doświadczenie. Wojtek na świeżo malowanym Promyku latał rozważnie i jak mówił: „Chcę przelecieć trasę i otworzyć podwozie do lądowania”. Plan się powiódł i zaniósł Wojtka w środek stawki. Pogoda i zróżnicowane warunki w ciągu dnia dają doświadczonym wiatr w skrzydła. Oprócz termiki wykorzystują zbocza do lotu żaglowego, albo kapryśną wiosenną falę nad inwersją. Tylko, że oprócz wiedzy trzeba mieć doświadczenie. Jak się lata pokazali młodzi górale. Marek Niewiadomy i Wojtek Wojtaczka zdystansowali pozostałych zawodników objawiając niezwykły talent na miarę wielkich mistrzów. W warunkach, w których nikt nie myślałby nawet o wejściu do hangaru i wyjęciu sprzętu oni oblatywali trasę i to z imponującymi osiągami. Gratulujemy zwycięzcom, a naszym kolegom kolejnych doświadczeń.
Szybowcowe Mistrzostwa Polski Club A
Zakończyły się pierwsze w sezonie Mistrzostwa Polski. Skład zawodników przypominał świąteczny keks szczodrze nasycony bakaliami mistrzów szybownictwa. Pogoda dopisała i od samego początku było ciekawie. Rozegrano sześć konkurencji. Młodzież z Lisich Kątów zdominowała początek rozgrywek jednak damoklesowy miecz ambicji okazał się za słaby żeby sprostać „starym” wyjadaczom. Warunki wraz z upływem zawodów słabły, zaczęło się robić coraz trudniej. W rozgrywkach zaczęła brać górę taktyka lotów grupowych i obsesyjna obserwacja innych zawodników. Zbiorowa inteligencja peletonów przemierzających bezchmurne połacie Borów Tucholskich zwyciężała indywidualistów. W tabeli ciasno. Błąd, nawet niewielka strata kosztuje spadkiem o kilka, kilkanaście pozycji. Lądowanie w terenie przygodnym to nieodwracalna utrata dobrego miejsca. A „starzy” nie śpią i konsekwentnie pną się ku górze.
Aeroklub Bydgoski reprezentowało troje zawodników. Krzysztof Anioł Sobiecki tradycyjnie na Jantarze std, Mateusz Zakrzewski na swoim ASW-19b startował po raz drugi w SMP i debiutant w tej randze mistrzostw Daniel Nowicki również na prywatnym ASW-19b. Mateusz pokazał błysk talentu w pierwszej konkurencji plasując się na wysokiej 11 pozycji, ale w dalszych konkurencjach podzielił los młodych pilotów ustępując miejsca doświadczeniu starych wilków. Zajął ostatecznie 29 miejsce. Daniel na swoich pierwszych zawodach na nowym szybowcu w najbardziej zaawansowanej stawce pilotów napełnia worek doświadczeń rozpoczynając czwartą dziesiątkę zawodników. No i Anioł. Powoli, acz konsekwentnie z konkurencji na konkurencję wędrował w górę tabeli. W rezultacie zaszedł aż na 6 miejsce. Ogromne gratulacje.
Świetne, emocjonujące udane organizacyjnie i medialnie zawody. Można pogratulować kolegom zza Wisły.
Tabela końcowa tutaj
Majówka
W ramach kilku lotnych dni rozpoczynających majówkę, zwarci i gotowi piloci naszego klubu wykorzystali wszystkie ich możliwości. Nadchodzące z końcem kwietnia chłodne masy arktycznego powietrza zachęcały chwiejnością. Niebo zasnute chmurami wysokiego piętra podawało jednak w wątpliwość szansę utrzymania się dłużej. Okazało się, że otaczające masy są na tyle chłodne, że nawet niewielkie ilości ciepła ulatujące ze znikomo nagrzanej ziemi, pozwalają się nie tylko utrzymać, ale także i latać do zmierzchu.
Stabilizujący się wyż dawał na nadchodzące majowe dni sporą dawkę optymizmu. Nasi sportowo nastawieni przelotowcy zaplanowali ambitną trasę i … dwójce z nich się udało. Daniel i Mateusz mają spore doświadczenie zawodnicze, które umieli wykorzystać w chwilach kryzysu. W szybownictwie określamy go zacienieniem terenu przez niepracujące i rozlewające się w łachy chmury, które hamują dopływ zbawiennego ciepła. Wówczas termika przestaje pracować i szybowce nie mogą wzbić się ku górze. Kilkukrotnie koledzy ratowali się z parteru, czyli wysokości w okolicach 200 metrów. W rezultacie udało im się przebyć całą trasę 315 km ze średnią prędkością ok 70 km/h. Mniej szczęścia miał Zbyszek na Jantarze, który cupnął za Wisłą już w okolicach pierwszego punktu zwrotnego i spokojnie do wieczora czekał na odsiecz. I tak bywa.
Kolejne dni były również ciekawe z meteorologicznego punktu widzenia. Nasilający się wiatr i nadchodzący ciepły front spowodował mieszanie się mas powietrza dając widowiskowy popis rzadko występujących w naszych szerokościach geograficznych ruchów falowych, zdobiąc niebo zjawiskowymi chmurami Altocumulus Lenticularis. Niestety wiatr był na tyle silny, że skutecznie uniemożliwił dalekie loty tego dnia. Maj zapowiada się więc ciekawie.