W ramach kilku lotnych dni rozpoczynających majówkę, zwarci i gotowi piloci naszego klubu wykorzystali wszystkie ich możliwości. Nadchodzące z końcem kwietnia chłodne masy arktycznego powietrza zachęcały chwiejnością. Niebo zasnute chmurami wysokiego piętra podawało jednak w wątpliwość szansę utrzymania się dłużej. Okazało się, że otaczające masy są na tyle chłodne, że nawet niewielkie ilości ciepła ulatujące ze znikomo nagrzanej ziemi, pozwalają się nie tylko utrzymać, ale także i latać do zmierzchu.
Stabilizujący się wyż dawał na nadchodzące majowe dni sporą dawkę optymizmu. Nasi sportowo nastawieni przelotowcy zaplanowali ambitną trasę i … dwójce z nich się udało. Daniel i Mateusz mają spore doświadczenie zawodnicze, które umieli wykorzystać w chwilach kryzysu. W szybownictwie określamy go zacienieniem terenu przez niepracujące i rozlewające się w łachy chmury, które hamują dopływ zbawiennego ciepła. Wówczas termika przestaje pracować i szybowce nie mogą wzbić się ku górze. Kilkukrotnie koledzy ratowali się z parteru, czyli wysokości w okolicach 200 metrów. W rezultacie udało im się przebyć całą trasę 315 km ze średnią prędkością ok 70 km/h. Mniej szczęścia miał Zbyszek na Jantarze, który cupnął za Wisłą już w okolicach pierwszego punktu zwrotnego i spokojnie do wieczora czekał na odsiecz. I tak bywa.
Kolejne dni były również ciekawe z meteorologicznego punktu widzenia. Nasilający się wiatr i nadchodzący ciepły front spowodował mieszanie się mas powietrza dając widowiskowy popis rzadko występujących w naszych szerokościach geograficznych ruchów falowych, zdobiąc niebo zjawiskowymi chmurami Altocumulus Lenticularis. Niestety wiatr był na tyle silny, że skutecznie uniemożliwił dalekie loty tego dnia. Maj zapowiada się więc ciekawie.