W Aeroklubie Bydgoskim minie jeszcze kilka miesięcy zanim ponownie ruszymy szybowcami w przestworza. Nie oznacza to jednak zaniku lotniczej aktywności naszych szybowników. Kiedy flota AB drzemie na kobyłkach w hangarze wtedy Wojtek i Artur odwiedzają miejsca gdzie loty szybowcowe są wciąż możliwe. W listopadzie szybowali nad zboczami Żaru, a w grudniu wybrali się do pobliskich czeskich Mikulowic eksplorować tamtejsze rejony. Nad wzgórzami Jasennika latali bardzo wysoko przy wykorzystaniu unikatowego zjawiska, jakim jest fala orograficzna.
„Fala powstaje nad pasmami górskimi w efekcie wzajemnego oddziaływania czynników meteorologicznych i orograficznych. Polega na występowaniu w atmosferze stacjonarnych fal grawitacyjnych, wzbudzonych w trakcie przepływu powietrza nad przeszkodą terenową o dużej wysokości względnej. Można ją porównać, przez analogię mechanizmu powstawania, do ruchu falowego wody w rzece, za progiem skalnym w dnie koryta. Fala orograficzna ma istotne znaczenie dla lotnictwa, ze względu na duży zasięg (średnio kilkadziesiąt km w poziomie, kilka–kilkanaście km w pionie), długi czas występowania (od kilku godzin do kilku dni) oraz wytworzenie się specyficznej lokalnej cyrkulacji atmosferycznej. Wzbudzenie ruchu falowego nad pasmem górskim stwarza dla lotnictwa pozytywne i negatywne następstwa, które oddziałują na bezpieczeństwo i koszt operacji lotniczych. Rozpatrywane zjawisko jest szczególnie ważne dla szybownictwa, ponieważ wstępujące prądy falowe umożliwiają wykonanie lotów rekordowych pod względem długości i wysokości.” (Jakub Szmyd – Przegląd Geograficzny 2011, str. 83)
Tyle teoria. Loty na fali to prawdziwa sztuka, bo w praktyce nie jest wcale tak łatwo odnaleźć co niewidzialne. Zjawisko to niesie ze sobą także występowanie ekstremalnych turbulencji w rotorach i wszelkiego związanego z tym ryzyka, od bardzo silnych i rozległych prądów opadających, po destrukcyjne działanie zróżnicowanych wirów powietrza mogących nawet naruszyć integralną całość statku powietrznego. Nagrodą za podjęcie ryzyka są jednakże niesamowite widoki i lot w przestrzeni zazwyczaj niedostępnej dla szybowca. Nasi koledzy zdobyli wysokość ponad 5000 metrów. Wojtkowi udało się tym samym zdobyć warunek do złotej odznaki szybowcowej, a Artur, który poszybował równie wysoko nie może niestety formalnie udokumentować swojego wyczynu przez brak certyfikowanego rejestratora. Szkoda…
Podkreślić jednak należy fakt, że od wielu, hm… bardzo wielu lat piloci z naszego klubu nie latali na fali. I z tego powodu jak i osiągnięcia warunku do zdobycia złotej odznaki szybowcowej należą się naszym kolegom zasłużone słowa uznania.
Chapeau bas panowie.