Historia Aeroklubu Bydgoskiego – nowy punkt widzenia
Mało która korespondencja ostatnimi czasy sprawiła mi taką radość, jak list od pana Tomasza Grabowskiego. Próbując w jakikolwiek sposób podtrzymać pamięć o dziejach naszego Aeroklubu i całej rzeszy oddanych mu ludzi staram się zamieszczać dostępne materiały na naszej klubowej witrynie. Zachęcam także innych, którzy chcą, mogą i pamiętają. Nieprzebraną skarbnicą pamiątek są opublikowane tutaj kroniki naszych seniorów. Jednakże w korespondencji z panem Tomaszem okazało się, że sprawy się mają bardzo poważnie. Dotyczą mianowicie samego zarania istnienia lotnictwa i szybownictwa w Bydgoszczy. Jestem wdzięczny panu Tomaszowi, że zechciał się z nami podzielić swoimi rodzinnymi pamiątkami, a przesłany list jego dziadka rzuca nowe światło na pionierskie dzieje bydgoskiego szybownictwa.
Poszukujemy też artykułu w Skrzydlatej Polsce z 7 maja.1958 roku pani redaktor Jadwigi Sarnocińskiej o historii 25-lecia Szkoły Szybowcowej w Fordonie do którego nawiązuje w liście Janusz Grabowski. Jeśli ktokolwiek z czytających ten artykuł mógłby nam w tej sprawie pomóc, będziemy wdzięczni.
Zapraszam do lektury
Do Redakcji Tygodnika Lotniczego
„Skrzydlata Polska”
Warszawa ul. Kazimierzowska 52
20 maja 1958 r.
Szanowny Panie Redaktorze!
W „Skrzydlatej Polsce” z dnia 7.5.1958r. ukazał się artykuł Jadwigi Sarnocińskiej o historii 25-lecia Szkoły Szybowcowej w Fordonie. W artykule tym reporterka popełniła szereg nieścisłości, dotyczących pierwszego okresu powstania szkoły, które to, gwoli prawdy historycznej pozwalam sobie sprostować.
Artykuł z dnia 28.5.1958r. podaje już bliższe prawdzie szczegóły, które chciałbym uzupełnić niektórymi wspomnieniami o genezie powstania tej szkoły. Znaleźć się one powinny w archiwum szkolnym dla porównania trudności z jakimi wówczas trzeba było walczyć, z tym co dzisiaj Polska Ludowa daje dla popierania rozwoju szybownictwa. Jako jeden z współzałożycieli tej szkoły będę podawał jedynie fakty poparte fotografiami, oraz wymienię nazwiska tych entuzjastów szybownictwa, którzy najwięcej do powstania i rozwoju tej szkoły w pierwszym najtrudniejszym okresie się przyczynili.
W jesieni 1932 r. powstaje wśród szczupłego grona pracowników warsztatów Kolejowych w Bydgoszczy (dzisiejsze Z.N.T.K.) myśl powołania do życia sekcji szybowcowej przy K.P.W. w Bydgoszczy. Prezesem L.O.P.P. był wówczas inżynier Kazimierz Stabrowski, znany na terenie społecznik i organizator, który z entuzjazmem podjął rzuconą inicjatywę. W pierwszych miesiącach 1933r. zorganizowano Koło Szybowcowe do którego zarządu weszli jako przewodniczący inżynier Stabrowski oraz dwaj młodzi inżynierowie warsztatów kolejowych tj. inżynier Stefan Chlibowicki oraz autor niniejszego artykułu. Jako cel wytknięto sobie szkolenie młodzieży (uczniów) warsztatowej w pięknym sporcie szybowcowym. Już na. pierwszym zebraniu zapadła ambitna decyzja budowy własnymi siłami trzech szybowców, starania się o teren, na którym można by rozpocząć szkolenie, oraz propaganda szybownictwa w innych zakładach pracy i wśród młodzieży uczącej się.
Nawiązano kontakt z pułkiem lotniczym w Bydgoszczy. Do współpracy został wyznaczony kapitan pilot Miceski, który wykazał niebywałą inicjatywę i ambicję twórczą. Z ramienia szkół zgłosił się do pracy organizacyjnej profesor Libczyński, również entuzjasta szybownictwa. Do realizacji planu nie wystarczał jedynie zapał, potrzebne były pieniądze i te trzeba było zdobyć. W ówczesnym okresie nie korzystano przy tego rodzaju imprezach z jakichkolwiek dotacji państwowych, dać mogło jedynie społeczeństwo. Społeczeństwu, trzeba się było jednak za reklamować, trzeba się czymś wykazać. Zorganizowaliśmy więc w pierwszych dniach maja 1993r. wspaniałą imprezę uliczną (fot. l). Na rynku w Bydgoszczy wystawiliśmy trzy zbudowane przez nas szybowce, były przemowy, zbiórka uliczna, przemarsze itp. Impreza ta przyniosła nam poza stroną propagandową kilka tysięcy złotych dochodu, co wówczas było bardzo dużo i co w ogóle zadecydowało o losach koła i późniejszej szkoły. Zaczęła się wiec praca nad przygotowywaniem teoretycznym pierwszego kursu adeptów szybownictwa. A więc już szkolenie. Teoretyczne w świetlicy, a praktyczne na podwieszonym na szubienicy szybowcu, na miejscowym lotnisku wojskowym. Szefem wyszkolenia był kapitan Miceski. Równocześnie rozpoczęliśmy poszukiwania terenów na szybowisko. Na ten cel kapitan Miceski postawił do dyspozycji swój prywatny samochód. Ponieważ wchodziły w rachubę tylko loty ślizgowe, a więc potrzebne było zbocze i to z dogodnym nachyleniem w kierunku najczęściej wiejących wiatrów. Poszukiwania trwały parę miesięcy, gdyż poważną trudnością przy wyborze terenu było to, że nie mógł on stanowić ornych pól. Po przemierzeniu wzdłuż i wszerz okolic Bydgoszczy, Torunia, Nakła, Koronowa itd. najwłaściwsze okazały się zbocza Prawisły w pobliżu Fordonu. Tereny te wydzierżawiliśmy od ówczesnego właściciela majątku z tym że w na pół zrujnowanym dworku obiecał on nam przygotować parę pokoi na kwatery dla uczniów. Równocześnie zaangażowaliśmy jako instruktora z prawdziwego zdarzenia młodego pilota szybowcowego wyczynowca Michała Offierskiego ze stałym angażement do szkoły Szybowcowej w Fordonie.
W połowie lata 1933 r. rozpoczęły się w nowo otwartej szkole pierwsze ćwiczebne loty. Fot. 2, 3 i 4 przedstawia pierwszych uczniów szkoły w towarzystwie instruktora Ofiierskiego. Po skończeniu pierwszego kursu rozpoczął się drugi, potem trzeci. Warunki były niesłychanie prymitywne. Z powodu braku hangaru, szybowce garażowały na podwórku folwarcznym. Brak warsztatów przy szkole utrudniał poważnie szkolenie niemniej jednak już w pierwszym roku ukończyło kilkudziesięciu uczniów szkołę szybowcową, otrzymując patent pilota kategorii A i B. Z początkiem zimy 1933r. fundusze się wyczerpały i szkole groził upadek. Instruktor Offierski od paru miesięcy nie zapłacony (80 zł miesięcznie), dzierżawa na rok 1934 nie zapłacona, sprzęt wykończył się zupełnie. Niezmożone jednak, starania kierownictwa koła szybowcowego, a przede wszystkim inżyniera Stabrowskiego łamały wszystkie trudności. Otrzymaliśmy dotację z Zarządu Tow. L.O.P.P. w Poznaniu. Szereg obywateli opodatkowało się na rzecz Koła. Z pomocą przyszło wojsko, kolej, koła terenowe (Koronowo). O wszystko trzeba było jednak zabiegać, wykorzystywać prywatne znajomości i starać się o pozyskanie sympatii i zaufania do naszych poczynań. Bardzo ważnym zdarzeniem było otrzymanie nieodpłacalnie na terenie Bydgoszczy szopy magazynowej. Po rozebraniu jej ustawiliśmy ją na szybowisku w Fordonie. Był więc hangar i zalążki warsztatów naprawczych. Z największą pomocą przyszłe nam jednak Szkoła Podchorążych Piechoty a przede wszystkim kapitan X (nazwiska niestety nie pamiętam). Wspólnymi siłami zdołaliśmy przekonać Pułkownika – dowódcę Szkoły Podchorążych, żeby do programu nauczania wstawił wyszkolenie szybowcowe .To pociągnięcie postawiło nas znowu na nogi ponieważ szkolenie podchorążych było odpłatne. Obiecaliśmy w zamian stawić do dyspozycji szybowisko i instruktorów.
Miesiące zimowe 1933/34 prowadziliśmy szkolenie teoretyczne, a od maja rozpoczęło się szkolenie praktyczne. W czasie zimy zbudowaliśmy 5 nowych szybowców uruchomiliśmy warsztat stolarski w Fordonie, tak iż wiosną rozpoczęto szkolenie na 9 szybowcach. W roku tym, o ile mnie pamięć nie zawodzi, otrzymało wyszkolenie 140 adeptów szybownictwa, łącznie podchorążych i cywilnych. Tak poważne wyniki pracy zwróciły na nas uwagę wszystkich tych, którzy się w Polsce szybownictwem interesowali. Szkoła zyskiwała sobie coraz większe poważanie. Rok 1935 posiadał już ustalony program pracy i wyszkolenia. Uczniowie rekrutowali się już nie tylko z okolic Bydgoszczy, lecz coraz częściej otrzymywaliśmy zgłoszenia z najdalszych zakątków Polski. Niestety ja z powodu zmiany miejsca pracy i wyjazdu z Bydgoszczy na teren Śląska więcej szczegółów o dalszych losach Szkoły Fordońskiej powiedzieć nie mogę.
Nazwisko ob. Jackowskiego z pierwszych lat istnienia szkoły nie jest mi znane dlatego jestem trochę zaskoczony znajdując jego nazwisko jako pierwszego instruktora i kierownika Szkoły Szybowcowej w Fordonie. Może był później o czym jednak nic nie wiem. Gwoli prawdy należałoby to jednak sprostować, gdyż czyni się krzywdę takim wspaniałym entuzjastom i pionierom idei szybownictwa w Polsce jak inż. Stabrowski, kapitan pilot Miceski i instruktor Offierski. Załączam szereg fotografii, które powinny znaleźć się w archiwum szkolnym. Gdyby nie znaleziono dla nich zainteresowania proszę o zwrot. Są one dla mnie najmilszym wspomnieniem lat młodości. Żałuję, że nie wiedziałem o dacie uroczystości 25-lecia Fordońskiej Szkoły, przyjechałbym na pewno oglądać piękny gmach, pod który sam budowałem fundamenty.
Z poważaniem
mgr inż. Janusz Grabowski